Inspiracją do napisania tego posta jest fantastyczny blog prowadzony przez uroczą, inteligentną
dojrzałą kobietę. Tą kobietą jest
Pani Grażyna...
Zaintrygował mnie tytuł bloga i jednocześnie też skłonił do refleksji, czy w naszym społeczeństwie
naprawdę tak jest, że dojrzała kobieta - staje się niewidzialna właśnie?
Jakoś tak powoli, prawie przypadkiem przemienia się z atrakcyjnej kobiety, w tę... no właśnie w kogo?
Czy może to my kobiety same trochę tę niewidzialność na siebie nakładamy? Jak?
Po prostu, każdego roku zwiększając liczbę zakazów i ograniczeń...
Mam wrażenie, że zazwyczaj zaczyna się od zakazu mini, a potem to już z górki
- kolejne "nie wypada", "nie wolno", "za późno".
Ja nie wyrażam zgody na tę niewidzialność i jak sądzę Autorka bloga
"Niewidzialna kobieta" też zgody nie wyraża...
Nie można bowiem być niewidzialną - gdy jest się tak piękną.
Jednak piękna Autorka i świetne fotografie to nie jedyne atuty bloga.
Bardzo bliski jest mi sposób patrzenia Pani Grażyny na modę i zawartość szafy.
Ciekawe stylizacje są możliwe bez konieczności ciągłego kupowania, na blogu można znaleźć inspiracje raczej zachęcające do miksowania tego czym się dysponuje...
Zdaniem Autorki bloga nie trzeba mieć dużo by fajnie wyglądać. I dobrze! :-)
Mam wrażenie, że wśród kobiet zaczynają się pojawiać pierwsze objawy przesytu i powolna refleksja związana z zakupami...
Ja w każdym razie coraz częściej dostrzegam, że jakoś dużo wokół mnie przedmiotów i pytam - czy naprawdę ich potrzebuję?
Zachwyca mnie szczerość Pani Grażyny, która wybrzmiewa w takim na przykład zdaniu:
Moje drogie! Na pewno
nieraz słyszałyście takie zdania: "no, te kolanka babcine to trzeba by
przysłonić", albo -" w TYM wieku to kochana koniecznie rękawki
", jeszcze - "szeroki pasek? nawet o nim nie myśl! ". Czy
nie zdarzyło się Wam zagotować wewnętrznie a na buzi zachować święty
spokój? Bo mnie się zdarzyło.
Cieszy mnie niezgoda Autorki bloga, na wspomniane wcześniej nakazy i zakazy, niezgoda zgrabnie ujęta w poniższym zdaniu:
Naprawdę lepiej
zrobić z siebie kolorowy "performance"
niż zszarzeć i
popaść w niebyt.
W całym blogu raczej nie doczytałam się narzekania, czy krytyki – zdaje
się, że Autorka widzi świat pięknym, chociaż dostrzega jego „kanty” – zachwyca
się nim jednak pomimo wszystko i chyba o to chodzi :-)
Ponadto zachwyca język, argumentacja, cytaty, przeniesienia, odwołania
– słowem fajna zabawa słowem. :-)
Zatem warto, warto, warto zagościć na stronach "Niewidzialnej kobiety"
i nigdy nie stać się kobietą niewidzialną
- czego życzę tak sobie jak i wszystkim kobietom :-)